15.



"Jeśli prawdziwa miłość nie może być zdradzona,
 to zdradzona miłość nie może być prawdziwa."



 Siedziałeś w mieszkaniu i powoli sączyłeś kolejne piwo. Choć musisz przyznać, że  wódka była coraz bardziej kusząca opcją. W  głowie miałeś jedynie szum, ale nie z powodu wypitego alkoholu. Sam nie nie miałeś pojęcia jak to się stało, że kochałeś się tamtej nocy z Tośką. Przecież ty  taki nie byłeś Tomaszu. Nie byłeś w stanie zdradzić ukochanej kobiety, tylko pytanie czy Anna była tą która naprawdę kochałeś. Usłyszałeś jak  drzwi wejściowe się otwierają, ale nie miałeś siły się nawet podnosić, szczerze mówiąc było  ci bardzo obojętne kto cię odwiedził. 
- Coś ty znowu odjebał? - usłyszałeś niemal w progu. Zerknąłeś w stronę  atakującego i wzruszyłeś ramionami wracając do fascynującego zajęcia, czyli patrzenia na pokrywające się mrokiem Jastrzębie za oknem.  - Może chociaż tak cześć, albo spierdalaj?
- Nie jest mi do śmiechu Michał, ale dobrze że jesteś.  Chcesz trochę? - Filip pokręcił głową i rozsiadł się na fotelu. Mierzył cię uważnie wzrokiem, jakby chciał coś wyczytać. 
- Przespałem się z Tośką. - rzuciłeś upijając łyk piwa - Jestem jebanym chujem. 
- A... Anka ? - spytał cicho, chociaż nie wyglądał na zbytnio zaskoczonego. 
- Jeszcze nic nie wie, ale będę musiał jej powiedzieć. Tylko nie mam pojęcia jak. - westchnąłeś
- Przeżyje. Popłacze i jej przejdzie- - mruknął twój przyjaciel i wzruszył ramionami. 
- Misiek, serio? Przecież ja ją w chuj zranie.... Nie wiem jak mogłem dać się  omotać Tośce i to po raz kolejny... - patrzyłeś pustym wzrokiem  przed siebie.
- Co mam ci powiedzieć?  To było do przewidzenia. Nawet cię przed tym ostrzegałem. Ty kochasz Tośkę, a wpakowałeś się w związek z jakąś laską. To się nigdy nie udaje.- mruknął rozkładając bezradnie ręce
- Znasz to z autopsji? - uniosłeś do góry brew
- Nie bawię się w związki... - prychnął 
- Czyżby dlatego, że kochasz jakąś laskę? - Michał jedynie przewrócił oczami
- Mówimy o Tobie. Nie rozumiem  czemu Tośka się tu przeniosła. Ona  jest osobą dość niezależną. Nigdy się zbytnio dla nikogo nie poświęca, a już  tym bardziej dla faceta. Ona po prostu takich rzeczy nie robi i nie mieści się to w jej kanonie.... A po za tym odkąd  się wyniosła z Wawy, tylko ciągle powtarzała, że nie ma opcji, by się wyprowadziła z Radomia. - podparł się na brodzie. Wiedziałeś, że on znał Antoninę jak mało kto i zaskoczył cię swoimi słowami. 
- Sugerujesz, że ona mogłaby coś poczuć? Misiek to pierdolona abstrakcja. Ona wybrała sobie mnie do uprzykrzania mi życia i doprowadzania mnie do kompletnej ruiny....  westchnąłeś z rezygnacją. 
- Ona jest skomplikowana. - mruknął Filip. 
- Nie mam zamiaru się nią martwić. Co ja powiem Ance... - przeczesałeś dłonią włosy. 
- Dobra chodź idziemy się przejść, nie będziesz tutaj tak siedział i smęcił. - atakujący podniósł się z miejsca i niemal  siłą cię zaciągnął do wyjścia. Musisz przyznać, że w takich chwilach naprawdę ci go brakowało i ceniłeś go za to, że potrafi przejechać setki kilometrów tylko po to by posłuchać twojego smęcenia. Michał może  i był czasami zbyt bezpośredni, ale wiedziałeś jedno, dla rodziny i przyjaciół zrobiłby wszystko.


***

Opadłeś na krzesło upijając łyk lodowatej wody o cytrynowym posmaku. Błądziłeś wzrokiem po obcych ludzkich twarzach siedzących w lokalu, niektórzy rozradowani opowiadali sobie różne historie, inni z nostalgią wpatrywali się w okno i popijali pewnie chłodną już kawę.  Ty natomiast czułeś jakąś dziwną pustkę w środku,  byłeś już tak zmęczony własnymi uczuciami, że nie miałeś siły nawet cierpieć. Byłeś w tej chwili kompletnie wyprany z uczuć i  emocji. Popatrzyłeś niechętnie na swój talerz z jedzeniem, nie miałeś ochoty na jakikolwiek posiłek.  Z krzywym uśmiechem zerknąłeś na siedzącego na przeciw ciebie Michała. 
- Dlaczego  nie jesz? - spytał zajadając swojego burgera, brudząc  przy tym cała swoją brodę. 
- Ujebałeś sobie cały ryj.  - prychnąłeś i rzuciłeś mu serwetkę - Masz, ogarnij się, jeszcze jakaś ładna panna tutaj się pojawi i stracisz okazje na poznanie przyszłej żony brudasie.
- Moja przyszła żona pokocha mnie nawet ujebanego. Wtedy będę wiedział, że to ta jedyna. -  chwycił serwetkę i zaczął się wycierać, mimowolnie się zaśmiałeś słuchając tych jego głupot. 
- Cześć chłopcy. - usłyszałeś za sobą aksamitny głos. Ten głos. Ten głos, który zawsze wywracał ci życie do góry nogami. Ten głos przez,  który tamtego wieczoru w Radomiu odwróciłeś głowę i całkowicie przepadłeś w jej ciemnych jak noc oczach. Twoje mięsnie natychmiast się spięły, zacząłeś nerwowo łapać powietrze. 
- Co ty tu robisz? - warknąłeś patrząc na brunetkę. Ona z cwanym uśmiechem usiadła  przy waszym stoliku. Tak po prostu. Jakby nic się między Wami nie wydarzyło. Jakby nie rozsypała ci życia. Jakby nie zniszczyła twojego serca.... Spojrzałeś na Michała który powoli przegryzał burgera i przerzucał spojrzenie z ciebie na Tośkę i na odwrót. Wstałeś od stolika i bez słowa wyszedłeś na zewnątrz. Chłodne powietrze otuliło twoją twarz. Przymknąłeś powieki i cicho westchnąłeś. Nie chciałeś spędzać w jej towarzystwie nawet sekundy. Ona cię niszczyła, zabijała w tobie wszystkie dobre uczucia. Odwróciłeś w stronę wielkiego okna, zajrzałeś przez szybę do wnętrza restauracji i widziałeś Michała, który zirytowany żywiołowo gestykulował i tłumaczył coś brunetce. Ona pokręciła głową i ze spokojem coś mu odpowiedziała. On rzucił nerwowo serwetką na stolik i chciał wstać z krzesła, jednak ona szybko chwyciła jego dłoń i z uśmiechem coś mu odpowiedziała. Widziałeś jak twój przyjaciel ciężko wzdycha i przewraca oczami. Antonina podniosła się powoli z miejsca i ruszyła w stronę wyjścia. Patrzyłeś z uwagą jak wychodzi z budynku i staje tuż przed tobą. 
- Uciekasz przede mną? - jej ciemne oczy dziwnie błyszczały patrząc na twoją twarz. 
-  Po prostu  nie chce spędzać z tobą czasu.... - warknąłeś 
- Hmm ostatnio miałeś odmienne zdanie. -prychnęła - Lubiłeś i to dość intensywnie.
- Zniszczyłaś mi życie. - warknąłeś zaciskając coraz mocniej  swoje pięści. 
- Ja? Czy ty sobie sam? - uniosła do góry brew  -  Zastanówmy się...  Jesteś zły na mnie, czy bardziej na siebie, że mi uległeś i zdradziłeś swoją ukochaną dziewczynę. - uśmiechnęła się krzywo. Miała racje. Byleś na siebie wściekły. Nie potrafiłeś spojrzeć sobie w lustro.  - Trafiłam w punkt co? 
- Daj mi spokój. - chciałeś ją wyminąć. Jednak ona chwyciła cię pospiesznie za przedramię. 
- Zaczekaj. - z westchnieniem się zatrzymałeś i spojrzałeś na nią smutnym wzrokiem, byłeś zdezorientowany. Nie rozumiałeś po co ona się pojawia w twoim życiu, by za chwilę uciekać. Po co na sekundę, dwie robi ci tą cholerną nadzieję, by potem ci ją odbierać. Była jedna wielką zagadką i twoim cholernym wyniszczającym uzależnieniem. - Pamiętasz jak kiedyś wieczorem leżeliśmy w łóżku i rozmawialiśmy o związkach? Powiedziałeś wtedy: Wierzę w to, że jeśli z kimś jesteś i go naprawdę kochasz to nigdy go nie zdradzisz. Pomyśl o tym. - musnęła delikatnie twój policzek, a ty odprowadziłeś ją wzrokiem.  Masz o tym pomyśleć? Co to w ogóle miało być? Jakim prawem ona przypomina ci o waszych pięknych chwilach i cytuje twoje wypowiedzi? O co jej chodzi?  Nawet nie zauważyłeś kiedy obok ciebie pojawił się Filip. 
-  Ah ta Tosia. - mruknął z przekąsem i uważnie się tobie przyglądał. -  Nie zdziwię się jak będę się jeszcze bawił na waszym weselu. - spojrzałeś na niego zdziwiony zastanawiając się co on za głupoty plecie. 
- Prędzej zostanę mistrzem świata niż się jej oświadczę. - warknąłeś, czym wyraźnie rozmawiałeś Michała. 
- Też sobie argument wybrałeś stary. - prychnął - Żebyś tego w złą godzinę nie powiedział przyjacielu... - puścił ci oczko, ty tylko pokręciłeś z politowaniem głową. 


***


 Poprawiłeś na sobie szarą dresową bluzę i niepewnie nacisnąłeś klamkę od drzwi. Serce ci biło coraz szybciej i czułeś nieprzyjemny ucisk w brzuchu.  Najchętniej byś uciekł z tego miejsca  i  o wszystkim zapomniał. Ale ty taki nie byłeś Tomaszu. Dla ciebie liczyła się prawda. Musiałeś z nią porozmawiać. Musiałeś jej wszystko powiedzieć, nawet jeśli to będzie kosztowało przekreślenie waszej znajomości. Ty nie umiałeś żyć w kłamstwie. Wszedłeś powoli do mieszkania blondynki, wszędzie panował półmrok, a gdzieś w środku wydobywała się cicha muzyka. Spojrzałeś na stół przykryty eleganckim obrusem. Widziałeś, że starannie był nakryty, talerze, kieliszki, wszystko było nienagannie ustawione. Do tego te świece, które migotały do ciebie zdradzieckim uśmiechem.. Postarała się, a ty... a ty jej przynosisz  w prezencie wiadomość, która złamie jej serce. Spojrzałeś  na jej sylwetkę krzątającą się przy kuchni,  jeszcze cię nie zauważyła. Była piękna, gdy burza jej blond loków opadała na plecy,  a czarna przylegająca  sukienka idealnie podkreślała jej idealną figurę.   Przeczesałeś dłonią włosy, które były ułożone we wszystkie strony świata.  
- Cześć. - powiedziałeś zachrypniętym głosem. Momentalnie  się odwróciła  i  uśmiechnęła się do ciebie promiennie. 
- Tomuś... - powiedziała wesoło i podeszła do ciebie zarzucając ci dłonie za szyję - Tęskniłam- wymruczała i musnęła twoje  usta. Odsunęła się od ciebie  i spojrzała na ciebie zmartwiona. - Wszystko  w porządku? Jesteś jakiś inny? - pogładziła dłonią twój pokryty kilku dniowym zarostem policzek. 
- Muszę ci coś powiedzieć. - powiedziałeś cicho. 
- Dobra to siadaj, przyniosę sałatkę i pogadamy, posłała ci ciepły uśmiech. Patrzyłeś jak podchodzi do blatu kuchennego. Westchnąłeś cicho,  jej wesołe iskierki w oczach niczego ci nie ułatwiały. 
- Ania... - wziąłeś głęboki wdech - Zdradziłem cię. - szklana miska wraz z kolorowa sałatką rozprysła się na malutkie kawałeczki na kremowych płytkach, podobnie jak serce blondynki. Widziałeś  jak  z jej twarzy znika uśmiech, a pojawia się zaskoczenie. Teraz tylko czekałeś na jej reakcję... Bałeś się jej, bałeś się, że powie że to koniec... Tylko czy ty na pewno tego końca nie chciałeś Tomaszu? 



_______


Cześć! Przepraszam Was za tak długą nieobecność. Przez te kilka miesięcy w moim życiu wiele się wydarzyło i to dość trudnych sytuacji. Do tego wszystkiego doszła kwarantanna i Covid, uwierzcie nie polecam. Pisanie było ostatnią rzeczą do której miałam głowę... Ale mam  nadzieję, że to co złe  wyczerpało już swój limit przez ostatnie  pół roku. ;) Teraz musi być tylko lepiej ;) 
Także zostawiam Was z Tomeczkiem! 


Pozdrawiam !!! 

Paulka

1 komentarz:

  1. Ehhh co ten Tomek zrobił... Z Anią był taki szczęśliwy a jedno pojawienie się Tośki wszystko zniszczyło.. no cóż nie zdziwiłabym się gdyby naprawdę w końcu był z Tośka, mimo że narazie sobie tego nie wyobraża ewidentnie coś ich do siebie ciągnie! Dużo zdrówka dla Ciebie i czekam na next!

    OdpowiedzUsuń

Uwaga!

Opowiadanie jest fikcją. Wydarzenia w nim przedstawione nie miały nigdy miejsca.

Obserwatorzy